VII.

Pieśni miłosne
a. poważne.

144-164 165-185 186-206 207-227 228-248 249-269 270-290 291-302



270.
z p. Rybnickiego.

Jak ja pojadę
Bez tę Pszowską wieś,
To mi ty miluśka
Chusteczkę wywieś,
Albo mi ją pokaż;
Będą ludzie mówić,
Iż się we mnie kochasz.
Bez tę Pszowską wieś
Jest tam chodniczek gdzieś,
Coch ja tam chodzował

Do sw
éj miłej na wieś. 
Byłci tam chodniczek, 
Jużci go tam ni
éma, 
Wyrosła mi na nim 
Czerwona różyczka. 
Wezmę siekiereczkę, 
Zetnę tę różyczkę, 
Jeszcze raz nawiedzę 
Swoję kochaneczkę.


___________________________________________


271.
z p. Kozielskiego.

Hanko, ty ma pociecho, 
Najmilsze serce moje, 
Gdy ja ciebie ujzdrzę, 
Me serce się pocieszy.

Prześliczne twoje oczy, 
Libezne
1) twoje ręce, 
Które mnie ob
éjmały, 
Gdyśmy społem stawali.

Tak nas żaden nie rozłączy 
W tymto ostatnim wieku, 
Póki nam dzwony nie zagrają, 
Rektorzy zaśpiewają.


1) U Czechów : libezny — pulchny.

 ___________________________________________

 

272.
z Cieszyna.

Ach oczy, wy oczy, 
Modrojasne oczy, 
Jak ja na was wspomnę, 
Świat się ze mną toczy.

Kiedy moja dobroć 
Ucieszenie miłe? 
Ach jakem was wejrzał, 
Cieszę się od t
éj chwili.

Przebiegłaś, ach, rychle, 
Jako strzała z łęka, 
Wrywszy w moje serce 
Nieukojną ręką.

A gdzie się obrócę, 
Gdzie ma noga kroczy, 
Wszędzie jeno widzę 
Modrojasne oczy.


___________________________________________


273.
z p. Rybnickiego.

Gdym ja swą kochankę 
Wyprowadził z domu, 
Siadłem ja na drogę; 
Co jest po t
ém komu?

Wszakeśmy złego nic 
Społem nie działali, 
Tylkośmy uprzéjmie 
Społem rozmawiali.

Ja ją ścisł za rękę, 
Zajęknał się z większa: 
Gdybyś ty, kochanko, 
Była trochę większa!

Skłoniła oczyczki, 
A j
éj piękne lice 
Tak były świ
écące. 
Mógł oświ
écić świécę.

Ja ku ni
éj: Dziewczynko, 
Co ty się tak mroczysz? 
W t
ém na mnie kapnęły 
J
éj gorzkie łzy.

Nie płacz, ach dziecię me, 
Co ci się to stało? 
Dyć po tym serce me 
Zawsze płakowało.

W tém ja ją miłośnie 
Ku sercu mi zwinął, 
I całych istotnie 
W rozkoszy rozpłynął.

Cichutki miesiączek 
Występował blado, 
Gdym się j
éj poślubił, 
Pan Bóg zapłać za to.

Jutro się zejdziemy, 
Święcie se przyrzekli; — 
W t
ém się coś zaszustło, 
Aż się oba zlękli.

Dał on j
éj swój piestrzeń, 
Zaprowadził do domu. 
Jeszcze ją uściskał, — 
Co jest po t
ém komu?

___________________________________________


274.
z p. Rybnickiego.

Wiemci ja ogródek, 
W ogródku gwoździczki, 
Zaprzągaj, Janiczku, 
Swe siwe koniczki.

Jakoż ich zaprzągać, 
Gdy mi się motają? 
A ciebie, dzi
éweczko, 
Ludzie odmawiają.

Odmawiają ciebie 
Przyjaciele, rodzice. 
Komuż się dostaniesz, 
Moje szwarne dzi
éwczę?

Komużby inszemu, 
Jeno tobie synku, 
Bo ty masz koszulkę 
Wyszytą na sobie.

Wyszyłam ja ci ją 
Maluśką lelują, 
Abym cię poznała 
Między kompaniją.

Wyszyłam ja ci ją 
Bialuśkim atłasem, 
Abym cię poznała, 
Jak przyjdziesz za czasem.

___________________________________________



275.
z Cieszyna

Tam dal
éj, tam za gajem, 
Głos ptaszka nóci; 
Tam dalej nad potokiem 
Cicha łania chodzi.

A tam, gdzie ptaszek śpiewa 
A łania chodziła, 
Tam dal
éj pod tym borkiem 
Chałupka ma miła.

Z tym ptaszkiem radbych śpiewał, 
Z tą łańką radbych szedł, 
Tam dal
éj tajnie słuchał, 
Okieneczkiem ku ni
éj szedł.

___________________________________________



276.
z p. Rybnickiego i Lublinieckiego.

Świ
éci miesiąc, świéci 
Kole mego domu, 
Kogo w sercu noszę, 
Nie powiem żadnemu.

Wiemci ja domeczek, 
Nie śmiem go mianować, 
Jest tam w nim dziewczynka, 
Nie śmiem j
éj miłować.

Ile piasku w morzu, 
Ile gwiazd na niebie, 
Tyle mam, kochanku, 
Miłości do ciebie.

Gdybym Boga kochał, 
Jak kochanko ciebie, 
Jużbym ja był święty, 
Śpiewał Bogu w niebie.

Przyjdę do kościoła, 
W kościele obrazy, 
Spojrzę raz na obraz, 
Na ciebie trzy razy.

Gdybym był malarzem, 
Tobym cię malował, 
Cobym na cię wejrzał, 
Tobym cię całował.

Ach Boże, mój Boże, 
Coś niesprawiedliwy,
Że nie mam majątku, 
Mam być nieszczęśliwy!

Nie mam ja majątku, 
Ani t
éż piękności, 
Jednak ale serce 
Skłonne do miłości.

Miłość a arszenik, 
To są dwie przykrości; 
Miłość truje serce, 
Arszenik wnętrzności.

Oczy moje, oczy, 
Gdzież wy poglądacie? 
Pewnie ku t
éj stronie, 
Gdzie kochanie macie?

Miałyci je, miały, 
Ale już nie macie; 
Darmo moje oczy, 
Darmo poglądacie.

Lepsz
éj było, lepszéj, 
Kopaliny kopać, 
Niźli się raz w tobie, 
Dzieweczko, zakochać.

Kopaliny kopię, 
Odpocząć se mogę, 
A ciebie, kochanko, 
Zapomnieć nie mogę

Nieszczęśliwa miłość, 
Gdy się w kogo wlepi, 
I rozum odejmie, 
I oczy zaślepi.

Kochanie, kochanie, 
Gorsze niż więzienie, 
Z więzienia wyjść może, 
Z kochania broń Boże.

 

___________________________________________

 

277.
z p. Rybnickiego

Kochanie, kochanie, 
Gorsze niż więzienie; 
Z więzienia wyjść może, 
Z kochania broń Boże.

Dalsze wiersze jak w poprzedniéj pieśni.

 

___________________________________________

 

278.
z p. Rybnickiego.

Jak się będzie sucha lipka rozbijać?
Zkąd mnie będzie ma kochanka wyglądać?

Gdzieś jest, gdzieś jest, ty mój kochaneczku? 
Zkąd cię mają czarne oczka wyglądać?

Jak ja pójdę bez te poleczka daleczko, 
Swi
éćże mi,  miesiączku, wysoczko.

Swi
éć mi, miesiączku, świéćże mi jaśnie, 
Aże mi moja kochaneczka nie zaśnie.

___________________________________________

 

279.1)
z p. Kozielskiego.

Źle ścielesz, źle ścielesz, 
Kochaneczko, źle ścielesz; 
Gdybyś była dobrze słała, 
Tobyś mnie była dostała.
Źle ścielesz, Kochaneczko, źle ścielesz! 

Pchła mnie słomka pod kolanka, 
Nie będziesz ty moja żonka; 
Pójdę sobie szukać inn
éj, 
Milsz
éj nad ciebie dziewczyny. 
Źle ścielesz, moja miła, źle ścielesz!

Zaśpiewam jej: Kochaneczko,
Otwórz mi twe okieneczko, 
Uchyl mi go w ogródeczku, 
Rzucać będę po kwiateczku,
W północy, kiedy leżysz w łóżeczku!

Me śpiewanie ją ocuci, 
Ona słucha, kto j
éj nuci: 
Ni
émasz w całej wiosce inné
Śliczniejsz
éj nad cię dziewczyny, 
Uchyl no, uchyl miła dziewczyno!

Nie możesz ty, płynie rz
éczka, 
A ja się boję taciczka, 
Boję się t
éż i mateczki, 
Choćbym rada twe kwiateczki — 
Nie mogę, uchylić ci nie mogę.

Przez rz
éczkę ja wnet przepłynę
Ważąc życie za dziewczynę!
A gdy ciebie nie dostanę,
Cierpieć muszę wielka ranę,
Któż będzie, któż łóżeczko słać będzie?

1) Zobacz: Monatsschrift von und für Schlesien, 1829, str. 486.

___________________________________________

 

280.
z p. Oleskiego.

Któż to tam pod moj
ém okieneczkiem puka? 
Ja młodzieniec niesę wieniec 
Przekrasn
éj dziewczynie.

Nie tak krasy, jak czerwone liczka, 
Jużcić mnie j
éj nie zganicie 
Moja mamuliczko.

Choćby mnie ją zganili i przyjaciele, 
Jużcić mnie j
éj nie zganicie 
Gdy my już w kościele.

Klękniemy przed ółtarzem oba, 
Przyjdzie ku nam, przyjdzie ku nam 
Duchowna osoba.

Ta nas zwiąże za te prawe ręce, 
Już nas żaden, już nas żaden 
Nie rozłączy więc
éj.

 

___________________________________________

 

281.
z p. Opolskiego.

O chmury, chmury i błyskawice, 
Pocieszcie wy mię w moj
éj tęsknicy! 
Jaki ja w ten czas frasunek miała, 
Gdy ja się z miluśkiem rozestać musiała!

Opuścili mnie przyjaciele smutnie, 
O nas płakali łzy okrutnie; 
A jak my przyszli aż pod bożą mękę, 
Tam na rozestanie dali sobie rękę.

Gdzież ty masz tę chustkę, co ja tobie dała, 
Kiedy ja z tobą w ogrodzie stała? — 
To ty masz tę chustkę, schowaj ją sobie, 
A wspomnij sobie, jak ja przał tobie.

Gdzież ty masz ten piestrzeń, co ja tobie dał. 
Kiedy ja z tobą w ogrodzie stał? — 
To ty masz ten piestrzeń, coś mi go ty dał. 
Wybierz sobie lepszą, jak
éś ty mnie miał.

Pod lipą my się schodzili,
Tam my się na nowo ślubili,
Najświętsz
éj Panny obraz stał, —
Tam on mnie stęgę darował;
Tam się tak długo namawiali,
A piestrzeń i chustkę na zawsze dali.

___________________________________________

 

282.
z p. Opolskiego.

O chmury, chmury i błyskawice, 
Pocieszcie wy mię w moj
éj tęsknicy! 
Jaki ja w ten czas frasunek miała, 
Gdy ja się z miluśkiem rozestać musiała!

Tam my się zeszli pod bożą mękę,
A na rozestanie dali sobie rękę;
Ręce sobie dali, rzewnie płakali,
Iże się z t
éj szczerej miłości rozestać mieli.

Gdzież ty masz tę chustkę, co ja tobie dała, 
Kiedy ja z tobą w ogrodzie stała? — 
Ja tę chustkę wziął a inszéj darował, 
Coby ja o tobie prędz
éj zapomniał.

To ty masz tę chustkę, schowaj ją sobie, 
A wspomnij na to, jak ja przał tobie. 
Gdzież ty masz ten piestrzeń, co ja tobie dał, 
Kiedy ja z tobą w ogrodzie stał? —

Ja piestrzeń wzięła, w błoto deptała, 
Coby ja na ciebie zapomniała. 
To ty masz ten piestrzeń, co ja nosiła, 
Podaruj go milszéj, jak ja tobie była. —

Pod lipą my się schodzili,
Tam my się na nowo ślubili,
Najświętszej Panny obraz stał, —
Tam on mnie stęgę darował.
Tam się tak długo namawiali,
A piestrzeń i chustkę na zawsze dali.

 

___________________________________________

 

283.
z Rybnickiego.

O chmury, chmury i błyskawice! 
Bez kochaneczka wielkie tęsknice.

O jakąż ona tęsknicę miała,
Gdy się z kochankiem rozestać miała!

Rozestać miała, bardzo płakała:
Jak, miły, odejdziesz, cóż będę miała?

Onci j
éj pisze na pergaminie, 
Iż się ożeni w cudz
éj krainie. —

Choć się ożenisz, płakać nie będę, 
Pójdę na pustynię, tam mieszkać będę.

Odprowadźmy się pod bożą mękę, 
Daj, kochaneczku, daj prawą rękę! —

Ja ci dam ręki, ty mi dasz gęby, 
Już się nie wrócę bez ludzkie gęby.

A cóż ci ludzie za pyski mają, 
Iż mi kochankę tak odmawiają.

O! mają oni pyski kamienne,
A myślą na mnie wdycki tajemnie.

___________________________________________



284.
z p. Rybnickiego.

Jedna godzina 
W północy biła, 
Jak mię ma miła 
Odprowadziła. 
Bez ten zielony gaj 
Idź już mój miły sam 
Z Bogiem, mówiła.

Ni
éma na niebie
Tyle gwiazdeczek,
Jak mi ma miła
Dała gębiczek.
Niéma, nie będzie,
Jak świat światem będzie,
Tyle gwiazdeczek!

 ___________________________________________

 

285.1)
z p. Kozielskiego i Rybnickiego.

Jak ja przyszedł pod mił
éj okienko, 
Zawołał ja: Otwórz mi, kochanko! 
Ona mnie się pyta, kto ja jest? 
Czy mnie ty to nie znajesz?

A ja jest ten, co ciebie miłował, 
Ręce twoje i lica całował, 
A ty teraz moją musisz być, 
I mi wolę moją wypełnić.

Przemienię ja się małą płociczką, 
Popłynę ja tą bystrą wodziczką, 
A ja jednak twoją nie będę, 
I ci woli twojéj nie spełnię.

O mamci ja takie dobre sieci,
Te wyłowią najmni
éjsze płocicy,
A ty jednak moją musisz być,
I mi wolę moją wypełnić.

Przemienię ja się siwym gołębiem, 
Będę latać nad wysokim dębem, 
A ja jednak twoją nie będę, 
I ci woli twoj
éj nie spełnię.

I na to mam tak dobrego strzelca. 
Co on strzeli gołębiu do serca, 
A ty jednak moją musisz być, 
I mi wolę moją wypełnić.

Przemienię się gwiazdeczką na niebie, 
Będę świ
écić jasno koło ciebie, 
A ja jednak twoją nie będę, 
I ci woli twojéj nie spełnię.

O damci ja tym żebrakom chleba,
Wyproszą mi tę gwiazdeczkę z nieba,
A ty jednak moją musisz być,
I mi wolę moją wypełnić.

Miła matko, pieczcie chl
éb, kołacze, 
Niech ten bełkot więc
éj nie bełkacze, 
Bo już teraz jego muszę być, 
I t
éż wolę jego wypełnić.

___________________________________________

 

286.
z p. Bytomskiego.

Szła dziewczyna po zielon
éj łączce, — 
Wziąłci ją ja sobie za prawą rączkę. 
Ona mnie się pyta, co ja jest? — 
A czy mnie, ty panno, nie znajesz?

Jam jest ten, com tobie raz ślubował, 
Ręce, liczka twoje ucałował, 
A ty teraz moją musisz być, 
I wolę moją wypełnić.

Stanę ja się dzikim kaczorem, 
Popłynę ja bystr
ém jeziorem, 
A przecież twoją nie będę, 
I woli twojéj nie spełnię.

Mamci ja takowe strzelby, 
Co strzelają kaczorów we łby, 
A przecież moją musisz być, 
I wolę moją wypełnić.

Stanę ja się dzikim gołębiem, 
Polecę ja wysoko na dęby, 
A przecież twoją nie będę, 
I woli twojéj nie spełnię.

A mamci takowego strzelca, 
Co wstrzeli gołębia u serca, 
A przecież moją musisz być, 
I wolę moją wypełnić.

Stanę ja się gwiazdeczką na niebie, 
Będę świécić każdemu w potrzebie, 
A przecież twoją nie będę 
I woli twoj
éj nie spełnię.

Będę ja dawał ubogim chleba, 
Co uproszą Pana Boga z nieba,
A przecież moją musisz być, 
I wolę moją uczynić.

A pieczcie mi, mamauliczko, kołacze, 
Niech mi bełkot ten już nie bełkacze, 
Bo ja jego muszę być, 
I wolę jego uczynić.

___________________________________________



287.
z p. Rybnickiego i Lublinieckiego.

Jeno mi, dzi
éweczko, 
Na uporę robisz, 
Bo mi przez ten mój plac 
Po wodziczkę chodzisz.

Nie róbże, dzi
éweczko, 
Nie róbże mi krzywdy, 
Bo ty do mnie chodzisz, 
Ja do ciebie nigdy.

Nie chódźże ty do ni
éj, 
Gdy ja do niéj chodzę, 
Ty j
éj nie wygodzisz, 
Jak ja jéj wygodzę.

Drzewa j
éj narąbię, 
Wody j
éj nanoszę; 
Ty j
éj nie wygodzisz, 
Jak ja jéj wygodzę.

Nie chódźże ty do mnie, 
Ty karczmarzy synie! 
Szukasz ty piéniądzków, 
Nie znajdziesz ich u mnie.

Bo moje bogactwo 
Wianeczek na głowie, 
A ten jeden kaboteczek, 
Co go widzisz u mnie.

Kaboteczek jeden, 
Żywoteczek jeden, 
Ty se szukaj taki
éj, 
Co ich ma mieć siedem.

___________________________________________

 

288.
z p. Pszczyńskiego i Gliwickiego.

Jestem ja dzi
éweczka
Z ubogiego stanu,
A przecież mnie moja matka
Nie da lada komu.

Boć moje bogactwo 
Jest wianek na głowie,
A ta jedna sukieneczka, 
Co ja mam na sobie.

Sukieneczka jedna, 
Fartuszek t
éż jeden, 
Musisz sobie taki
éj szukać, 
Co ich ma ze siedem.

Szukałem, ja szukał, 
Alem j
éj nie znalazł, 
Jako ciebie, kochaneczko, 
Która mną pogardzasz.

___________________________________________

 

289.
z p. Strzeleckiego.

Po zapłociu chodzę, 
Bo się ludzi wstydzę, 
Przecię ja cię, dzi
éweczko, 
Przecie cię oszydzę.

Nie chódźże ty do mnie, 
Bo to podaremnie; 
Bo ty szukasz pi
éniędzy, 
Nie znajdziesz ich u mnie.

Nie mamci ja więc
éj, 
Co widzisz na głowie, 
Ten zielony wianeczek, 
Którym dała tobie.

Koszulinka jedna, 
Żywoteczek jeden, -
Tobieby taki
éj trza, 
Co ich ma choć siedem.

___________________________________________

 


290.
z p. Lublinieckiego.

Moje okieneczko, 
Co się otwierało, 
Siła łzyczek 
Z mych oczyczek 
Pod niém nakapało.

I nakapie jeszcze
Pod ni
ém bardzo wiela,
Ja się nie dowiem,
Jak wiela
Ich tam nakapało.

Weźmieszli mnie jeszcze, 
Ty młynarzy synu? 
Nie chódźże ty do mnie, 
Bo ty jednę 
Szukasz z pi
éniążkami.

Nie znajdziesz ich u manie; 
Bo u mnie pi
éniążki 
Wianeczek na głowie 
I suknia 
Co ją mam na sobie.

Sukieneczka jedna, 
Fartuszek t
éż jeden, — 
O idźźe ty do taki
éj, 
Do taki
éj, 
Co ich miała siedem.

Jużech był u taki
éj, 
Co ich miała siedem; 
Żadna mi się nie podoba, 
Jeno ona, 
Jeno ona, co ma jeden.