VII.
Pieśni miłosne
a. poważne.144-164 165-185 186-206 207-227 228-248 249-269 270-290 291-302
186.
z p. Oleskiego.
Komórkę zawarła,
Okienko zaparła:
Zostań z Bogiem, moja kochaneczko,
Nie będziesz mię miała.
Teżci mię nie będziesz miał,
Ty mój kochaneczku,
Boś się już dość naubliżał
Mojemu serdeczku.
Choćem mu ubliżył,
Zaś ja go pocieszę;
Choć ja z tobą, dziócho, nie tańcuję,
To cię w sercu noszę.
Ty mię w sercu nosisz,
Kiedy innych nie masz,
Jak widzisz inne kochaneczki
To się za mię wstydzisz.
___________________________________________
187.
z p. Oleskiego.
W niedzielę wczas raniuśko
Drobny deszcz pada,
A ta moja najmiluśka
Krowy wygania.
Wygnała je w szczére pole,
Idzie ku domu,
Nadeszła tam kochaneczka
Na siwym koniu.
Powiedz mi, ty kochaneczko.
Co za gości masz,
Iże ty tak wczas raniuśko
Krowy wyganiasz?
A cóż mię się wypytujesz,
Cóż ci do tego?
Wczoraj ja ci odkażała,
Dziś mam innego.
___________________________________________
188.
z p. Strzeleckiego i Rybnickiego.
Mamulko moja,
Boli mię głowa,
Odjechał mię mój kochanek,
Pociecha moja.
Nie dał mi płakać
Ani się smucić,
Obiecać mi za pół roku
Nazad się wrócić.
Pół roku przeszło,
Pismeczko przyszło:
Przeczytaj go sobie teraz,
Moja miluśko.
Jak go czytała,
Zaraz zemdlała,
Od wielkiego frasuneczku
Bardzo płakała.
Mamulko moja,
Są tu malerze,
Dajcież mi go wymalować
Choć na papierze.
Mamulko moja,
Pięknie malują,
Dajcież mi go wymalować
Jako leluja.
Jako leluja,
Jak różowy kwiat,
Bo on mi jest milejszy
Niźli cały świat.
___________________________________________
189.
z p. Rybnickiego.
Leciała, leciała.
Biała gęś leciała, —
Powiedz mi dziéweczko,
Jeślibyś mię chciała?
Jaćbym ciebie chciała,
Gdybym jeno śmiała,
Gdybym od rodziców
Pozwolenie miała.
Moja matka mi nie da,
Mój ojciec mi pogroził,
A jam się ulękła,
By mi co nie włożył.
Leciała, leciała
Biała gęś bez Wiedzień,-
Skazał mi mój miły
Na stokroć dobry dzień.
A jam mu skazała
Wszystkie ciemne nocy,
W które mię uwodziły
Twoje czarne oczy.
Leciała, leciała
Biała gęś bez morze, —
Już tobie dziéweczko
Żaden nie pomoże.
___________________________________________
190.
z p. Strzeleckiego.
Prosto mego okieneczka
Wyrosła mi jabłoneczka.
Bialusinko zakwitała,
Czerwoniuśkie jabłka miała.
Ach któż mi ich będzie zbierał,
Gdy się mój miły pogniewał?
Pogniewał się, nie wiem o co,
Chodził do mnie, nie wiem po co.
Chodził, chodził po wianeczek,
Jak mój miły kochaneczek.
___________________________________________
191.
z p. Bytomskiego.
Księżycu, co świecisz
Podczas nocy ciemnéj?
Nie świéć mi, świéć temu,
Komuż jest przyjemny.
Odwróć swe promienia
A będę szczęśliwa,
Gdzie kochanek luby
Spokojnie spoczywa.
A gdy go zastaniesz
Przy rywalki łonie,
Powiedz żeś mnie widział
Biedną tu w téj stronie.
A gdy cię się pyta,
Gdziem ja cię widziała,
Powiedz: tu, gdzie twoje
Przysięgi słyszała.
A kiedy odrzuci
Twoje napomnienia,
Przestań w ten czas świécić,
Zakryj swe promienia.
On z rywalką moją
Pieści się i ściska,
Mnie w nadgrodę czucia
Łzy z oczu wyciska.
Kiedy mi go kochać
Już wolno nie będzie,
Wspominać go będę
I uwielbiać wszędzie.
___________________________________________
192.
z p. Rybnickiego.
Ziółkam ja zasiała,
Zielone mi zeszło:
Sama nie wiem, moja matko,
Czemuż mnie tak tęskno.
O tęskno mnie, tęskno
Bez kochanka mego,
Ześlej mi go, dobry Boże,
Ty wiesz dobrze kogo.
Ześléj mi go, ześléj
Do mojego domu,
Niechże mi się rozweseli
Serduszko ku niemu.
Przyjdę ja do domu,
Choćby do zakonu,
Przemówiłabym sloweczko,
Ale nie mam komu.
Przemówiłabym słówko,
Przemówiłabym i dwa,
Ale się mój kochanek
Bardzo na mnie gniewa.
Żaden mi nie winien
Jak moje kamradki.
Bo one mnie obmówiły
U téj jego matki.
Pan Bóg wam to zapłać,
Moje kamradeczki,
Boście wy mnie uszczypiły
Jako jaszczureczki.
Nie tak jak jaszczurki,
Ale jako żmije;
Już ten mój kochaneczek
Już jedzie do innéj.
Jedzie pod mém oknem
Po ojcowém polu,
Aże mi się serce kraje
Od wielkiego żalu.
___________________________________________
193.
z p. Kozielskiego.
Zielonom zasiała,
Zielono mi zeszło,
Żaden tego nie ma wiedzieć
Jak bez kogo mnie tęskno.
O tęskno mnie, tęskno
Bez kochanka mego,
I mi nie ma kto pokazać
Chodniczka do niego.
Mamcić ja chodniczek
Między obilami;1)
Ojciec, matka tego nie wie
Co jest między nami.
Mamcić ja chodniczek
Między poganeczką,2)
Żaden tego nie ma wiedzieć,
Co ja z kochaneczką.1) U Czechów: obili = żyto.
2) Tatarka, gryka; po czesku: pohanka, po niem.: Heidekorn.
___________________________________________
194.
z p. Pszczyńskiego.
Siałem proso na zawrociu,
Nie będę go żąć;
Piękne dziewczę miłowałem,
Nie będę go mieć.
Siać, nie żąć,
Miłować, nie wziąść, —
Siałem, nie żalem,
Miłowałem, me wziąłem.
Tam nad młynem pod jasieniem
Na wysokiéj stronie,
Ślubiła mi ma dziewczynka
Wierne miłowanie.
Wianek uwity,
Piestrzeń złocisty
Od niéj dostałem, —
Przecie dziéwczę nie wziąłem.
Ustam, jako z maku kwiecie,
Gębiczkim jéj dawał,
Tylko jako łabęt byłem,
Z wieczoram jéj grawał.
Miłością pałałem,
Kędym chodził wzdychałem,
W nocy nie spałem,
Przecie to dziéwczę nie wziąłem.
Rano wczas niż dzwonik cynkał
Wcześnie na klękanie,
Szedłem, abym ptaków słyszał,
Ranne radowanie.
Szedłem za lasem, —
Ale, ach, co ujrzałem?
Cały struchlałem,
Więcéj to dziéwczę nie chciałem.
W roślinach tam, w wierzbach gęstych
Dziéwczę z innym stało,
On ją trzymał, ściskał, całował,
Dziewczę się jeno śmiało.
Ja potem zawołałem,
Darmo w nocy nie spałem,
Siałem, nie żąłem,
Miłowałem, nie wziąłem.
___________________________________________
195.
z p. Rybnickiego.
Choćby mi grała
Z Krakowa muzyka,
Trębacy mi trąbili,
Toćby oni mnie
Tego mego serca
Nie rozweselili.
Matuchno ma, śpicie,
O tém nic nie wiécie,
Iż dziś moje wesele;
Gdyby tak wstali,
Toćby rozweselili
Smutne serce moje.
___________________________________________
196.
z p. Rybnickiego i Gliwickiego.
Już cztéry niedziele,
Jak się z nią pogniewał,
O téj jéj niemocy
Wcale nie wiedział.
Wczora o północy
Przyszła do niemocy, —
Pan Bóg wie, czy będę
Jeszcze chodziła.
Powiedz mi, ma miła,
Co ciebie boli,
Poślę po doktora.
O boli mnie serce,
Głowa, nogi, ręce,
Pan Bóg wie, czy będę
Jeszcze chodziła!
Jak ciebie, ma miła,
Pan Bóg powoła,
Tobie piękny pogrzeb
Ja wystroić dam;
W wszystkie dzwony dzwonić,
I na trąbach trąbić,
Ciało twe do grobu
Zaprowadzić dam.
Nie będę ja prędzéj
Inszéj miłował,
Aże się ten twój grób
Będzie zielenił;
Tam na kierchow pójdę,
Na twój grób uklęknę,
Za ciebie, ma miła,
Modlić się będę.
___________________________________________
197.
z p. Rybnickiego i Lublinieckiego.
Nie daleczko bez poleczko
Jak często ku mnie chodzował!
Ja cię o to nie prosiła,
Żebyś mnie fałszywie miłował.
Mówiłam ci: Idź ode mnie,
Tyś mnie miłował obłudnie;
Na ostatkuś mi dał skazać
Iż możemy mieszkać bez siebie.
Poślijcie mi po malérza,
Niech wymaluje me licko,
Niechże on mi wymaluje
Moje zasmucone serdeczko.
Ale malérz nie mógł przyjść, —
Muszę ja z tego świata zéjść.
Jak ja z tego świata zejdę,
Dajcie moje ciało otworzyć.
Znajdziecie tam w niém serdeczko,
Na którém miłość gorała,
A to wszystko dla kochanka, —
Jednak ja go nie dostała!
Dajże Boże w skonaniu
Tym młodzieńcom zeznanie:
Nieszczęśliwa miłość wżenie
Nie jedną dziéweczkę do grobu.
___________________________________________
198.
z p. Rybnickiego.
Przed tą Rudzką bramą,
Pięknie malowaną,
Dwoje drzewa stoją:
Jedno kalinowe,
Drugie jaworowe,
A oba zielone.
Pod tém kalinowem
Nadobna kochanka
Czerwony kwiat szyje.
Pod tém jaworowém
Młodzieński kochanek
Na koniczku umrze.
Nie pochowajcie mnie
Przy kościelnéj bramie,
Gdzie wiatry wiewają;
Ale mnie schowajcie
Przy téj pięknéj drodze,
Gdzie panny chodzują.
Jak one tam pójdą,
Sobie mówić będą:
Tu leży młodzieniec,
Nad nim wisi wieniec.
___________________________________________
199.
z p. Rybnickiego i Kozielskiego.
Ach biada mnie przesmutnemu,
Cóż ja począć mam?
Miłowałem jedną pannę,
Tę opuścić mam;
Od któréjm pocieszon bywał,
I na spacér z nią chodzował;
I terazem opuszczony
I zasmucony!
Moje mili rodzicowie,
O to was proszę,
Do nóg waszych jedną prośbę
Biedny przynoszę:
Żebyście mi nie bronili,
Waszę córkę dozwolili
Miłować ją na potomnie,
Miłować wiecznie!
Wstań, młodzieńcze, od nóg naszych,
A nas nie turbuj;
Mówimy ci, naszéj córki
Więcéj nie żałuj;
Gdybyś żądał co inszego
Gotowiśmy są do tego,
Tylko córki nie możemy,
Szczérze mówimy.
Jednak ja was jeszcze proszę
Z serca prawego,
Iżebym się mógł dowiedzieć
Słówka stałego.
Jeźli córkę swą mi dacie,
Już was proszę obiecajcie,
Bo mi się zdaje że zginę,
Kiedy ją minę.
Nie proś nas, młodzieńcze, więcéj,
Bobyś nas gniewał;
Już nie będziesz naszéj córki
Więcéj miłował.
Rozstańże się z naszą córką,
Podziękujcie sobie ręką.
Bo przestanie, i nie będzie
Więcéj twą miłą.
Rozpuknij się, moje serce,
Na taką żałość,
Gdy się teraz musi złamać
Ta wielka miłość.
Żalu mój srogi, cóż pocznę,
Iż człowiek ubogie serce
Kruszy i tę jedność łamać,
O żalu srogi!
W powiecie Kozielskim tę zwrotkę tak śpiewają:
Rozpuknij się serce moje
Na taką żałość,
Gdy się teraz musi złamać
Ta wielka miłość.
Chociaż proszę niby żebrak,
Nie słyszę pociechy jednak.
Tylko same zasmucenie,
Cóż za kamienie?
i dodają jeszcze następujące wiersze:
Odstąp, kochanku, ode mnie,
Nie rób trudności.
Nie rań serca mnie strapionéj,
Nie czyń ciężkości!
Już się miłość zakończyła,
Ojciec, matka zabroniła,
Toćmy się mieć nie możemy,
Choć tego chcemy.
Daremne twe żałowanie,
Miły młodzieńcze.
Miłość wasza uszła jak dzień,
Gdy zajdzie słońce,
A nastanie noc na ciemność; —
Tak téż teraz waszą miłość.
Toć wy się mieć nie możecie,
Choć tego chcecie.
Bez prawa po nocy biały
Dzień następuje; —
A dla mnie się téż panienka
Inna gotuje.
Choć nie wasza córka będzie,
Dla mnie dziewuch pełno wszędzie.
Alebym był waszą wolał,
Bom ją miłował.
___________________________________________
200.
z p. Gliwickiego.
Miałam ja wianek zielonéj rutwie;
O jako, jako wonny kwiat!
O! coć on mi kwitł w lecie i w zimie,
A teraz mi się zmienił świat.
Nie dają mi cię przyjaciele brać,
I ani z tobą się porozprawiać;
Wielkąć nam żałość zrobili,
Iże nas tak rozłączyli.
Gdy mi się wspomni na te miejsceczka,
Oj, na których my siadali;
Gdy mi się wspomni na te słoweczka,
Oj, co my społem gadali,-
Każda żyłeczka we mnie zadyrgnie,
I serce moje od żalu mdleje;
Wielkąć nam żałość zrobili,
Iże nas tak rozłączyli.
Ach, mocnyż mnie, miły Boże,
Cóź ja teraz czynić mam?
Kochałem tak krasną pannę,
A teraz ją opuścić mam;
Nie dają mi jéj przyjaciele brać,
I ani z nią się porozmawiać;
Wielkąć nam żałość zrobili,
Iże nas tak rozłączyli.
___________________________________________
201.
z p. Rybnickiego.
Zachodzi słoneczko między lasy,
Jużci mnie w Rybniku nic nie cieszy;
Cieszyło mnie, już nie będzie,
Będzie mnie cieszyło kędy indziéj.
Niechże mnie cieszy, kędyli téż chce,
Jeno mnie nie opuszczaj, me serce.
Szukaj sobie inszéj gdzie chcesz,
Tylko mnie nie obmawiaj, że mnie nie chcesz.
Godzino, godzino nieszczęśliwa,
Comci ja sierota za smutliwa;
Ach smutliwa, zasmucona,
Od mego kochanka opuszczona!
O Boże, Boże w wysokości!
Cóżci nas ty stresktał1) z téj miłości!
Bo ta miłość, która była,
Z obiema się nam raz rozłączyła.
1) Skarał.
___________________________________________
202.
z p. Rybnickiego
Ach Boże, mój Boże!
Cóż ja doczekała,
Że ja się w nieszczérym
Synku zakochała!
On z innemi chodzuje,
A mnie wziąść obiecuje.
Przyjdę do karczmiczki,
Stanę wedle proga,
Mój miły tańcuje,
Nie boi się Boga;
Chusteczką wywija,
A ze mnie się pośmiéwa.
Przyjdę do domeczku,
Siędę na łóżeczku.
Pocznę sobie myśleć
O swym kochaneczku, —
On przyjdzie i burzy:
Wstań, kochanko, otwórz mi!
Nie będę ja tobie
Więcéj otwierała.
Ja się nieszczérości
Od ciebie doznała;
Tyś się ze mnie pośmiéwał,
Jakeś się chusteczką ociérał.
O cóż ci to chodzi?
O ten biedny taniec?
Jednak mnie, kochanko,
Ty jedna dostaniesz.
Otwórz, bo cię miłuję,
Z szczérego serca całuję.
___________________________________________
203.
z p. Rybnickiego.
Na téj górze kwitną róże,
A urwać ich nie mogę.
Miłowałach fałecznika,
Miłować go nie mogę
Miłowałach i kochałach,
W sercu go se nosiła;
Nie byłabych se myślała,
Źe ta miłość fałszywa.
Ona chodzi po ryneczku,
A on stoi przed sienią,
Kamrat mu ją pokazuje:
Teraz idzie twoja miła.
Dla Boga cię proszę, bracie,
Nie pokazujże mi ją,
Boch ja ci już dawno p'adał
Że ją już nie miłuję.
A czemuś ją pierwéj wysiał,
A teraz ją nie możesz,
Kiedy z tobą po wieczorach
Po spacerach chodziła?
Widzi miesiąc, widzą gwiazdy,
Wielach nocy nie spała,
Jeno na cię pod okienkiem
Szczérém sercem czekała.
Otworzone były wrota
Do serduszka mojego,
A terazki są zawarte, —
Już nie wléziesz do niego!
___________________________________________
204.
z p. Lublinieckiego.
Jest w ogrodzie biała róża,
Ja jéj tam rwać nie mogę;
Miłowałach raz jednego,
Już go teraz nie będę.
Miłowałach go serdecznie,
W sercu swojém nosiła;
Po wielech się nie doznała,
Że ta miłość fałszywa!
On szedł ze spaceru do dom,
A jam przed sienią była,
Chłopcy na mnie ukazują.
Oto stoi twa miła!
Spuścił kłobuk do samych nóg,
Oczy spuścił na ziemię:
O wierzcie mi, kamradkowie,
Ja jéj wystać nie mogę.
Teraz mnie wystać nie możesz,
Piérwéjś ku mnie chodzował;
Jam po ciebie nie posłała,
Byś mi w sercu przebywał.
Ach coś ja za nieszczęśliwa,
Coch cię w sercu nosiła!
Nigdych o tém nie myślała.
Że twa miłość fałszywa.
Wie to miesiąc, wiedzą gwiazdy,
Wielech nocy nie spała,
Jak ja na twą szczérą miłość
W myślach moc budowała.
___________________________________________
205.
z Cieszyna.
Góro, góro, wysokaś jest, —
Ma dziéweczko dalekaś jest,
Oddalonaś za górami, —
Więdnie miłość między nami.
Więdnie, więdnie aż uwiędnie,
Niéma w świecie dla mnie żadnéj,
Niema żadnego pocieszenia
Dla mnie już do znalezienia.
___________________________________________
206.
z p. Rybnickiego.
Rodzice rozmili
Coście mnie rodzili,
Czemuż wy mię wziąść nie dacie
Ubogiéj dziewczyny?
A wyście sobie wzięli,
Co wam się lubiło;
Wy mię wziąść nie dacie.
Coby mię cieszyło!