Gliwickie Metamorfozy"  Stowarzyszenie na Rzecz Dziedzictwa Kulturowego Gliwic

 

SANKT PETERSBURG - cd

 

- Gliwiczanie odwiedzili

 

   www.gliwiczanie.pl

 

 

Następnie zahaczając o pomnik Mikołaja I -  dzieła P.K. Klodta udaliśmy się pod Sobór Izzakiewski.
 
 
 
Sobór Izaakiewski to czwarta na świecie co do wielkości budowla sakralna (101,5 m wysokości). Budowany był przez 40 lat. Jako że teren tu był bagienny najpierw w grunt wbito drewniane pale, następnie położono płytę granitową, następnie zalano ją betonem, potem wymurowano z cegieł mury o grubości 5 metrów i na koniec obłożono je marmurami.
Fasadę soboru zdobią monolityczne granitowe kolumny. Zgodnie z greckimi kanonami sobór wieńczy kopuła o średnicy 22 metrów pokryta 100 kilogramami czystego złota. Autorem tego arcydzieła architektury był A. Montferrand.
 
   
   
   
   
   
     
  W chwili obecnej w Soborze tym nie odbywają się nabożeństwa - jedynie wyjątkowo w czasie świąt. Sobór św. Izaaka pełni przede wszystkim rolę atrakcji turystycznej: znakomitego punktu widokowego oraz muzeum; szczególnie interesująca jest wystawa dotycząca historii budowy soboru.
     
  Jedziemy dalej - przed nami Twierdza Pietropawłowska z Soborem Piertopawłowskim - miejscem pochówku carów.
Ale po drodze kolejny pięciominutowy przystanek -  nie zobaczyć Aurory??!!
 
     
 

To chyba najsłynniejszy statek Rosji, zaraz po pancerniku „Potiomkin”. To właśnie z „Aurory” 25 października 1917 r. dokładnie o 21. 40 padł pojedynczy strzał, przez długie lata funkcjonujący w propagandzie komunistycznej jako sygnał do rozpoczęcia szturmu na Pałac Zimowy, ówczesną siedzibę rządu.

„Aurora” rozpoczęła służbę w 1903 r. Na owe czasy była okrętem bardzo nowoczesnym, jednym z najlepiej wyposażonych w rosyjskiej armii. Brała udział w wojnie z Japonią, później pełniła funkcje szkoleniowe. Po latach służby, w 1948 r. krążownik na stałe zacumował u nabrzeża Newy. Jego działa nadal skierowane są w stronę Pałacu Zimowego. (Mało kto wie, że w 1917 roku Aurora strzeliła  "ślepakiem").

 
Dojeżdżamy do Twierdzy Pietropawłowskiej wybudowanej na Wyspie Zajęczej - autobus przejeżdża drewnianym mostkiem na wyspę i ruszamy zwiedzać.
 
  Twierdza Pietropawłowska to pierwsza budowla nowego miasta. Jej położenie ustalał osobiście Piotr I. Twierdza miała wyglądać jak zwarty łańcuch bastionów i kurtyn (murów łączących).  Budowanie fortyfikacji odbywało się pod kontrolą najbliższych współpracowników cara i dlatego bastiony noszą ich imiona: Naryszkin, Trubieckoj, Zotow, Głowkin, Mienszykow. Jeden z bastionów doglądał osobiście Piotr I - stąd jego nazwa - Carski. Na bastionie Naryszkina umieszczono wieżę sygnałową z flagą oraz działo, z którego strzelano w południe - zwyczaj ten zachował się do dzisiaj, z tym że działa są dwa - gdyby jedno zawiodło można natychmiast strzelić z drugiego.  
     
   
   
   
   
   
   
     
  Główną budowlą twierdzy jest Sobór Pietropawłowski. Architektoniczne rozwiązania świątyni są charakterystyczne dla Petersburga - stanowią pomieszanie zachodniej architektury sakralnej i staroruskiej architektury cerkiewnej. Dzwonnica soboru wraz z iglicą ma wysokość 122,5 metra i w czasach budowy była najwyższą budowlą Rosji. Postać anioła na szczycie iglicy jest wiatrowskazem.  
   
   
     
  A teraz ciekawostka o iglicy i wiatrach. Teren Petersburga - miasta portowego otwartego na zatokę fińską owiewany jest silnymi wiatrami. Cały czas. Normalnie łeb urywa. Nie ma u nich bezwietrznej pogody - wieje zawsze, raz mocniej raz słabiej. I kiedyś w początkach 19 wieku nawiedziły Petersburg wiatry tak silne, że iglica Soboru Pietropawłowskiego się przechyliła. Budowniczowie wszelkiej maści nie potrafili sobie z nią poradzić, a groziło, że przewróci się zupełnie. I wtedy zgłosił się do urzędników carskich prosty cieśla bodajże i samodzielnie, za pomocą podciągów linowych iglicę naprostował. Nagrodzony został kwotą 300 rubli w złocie, co było ogromnym bogactwem. Ale on poprosił o jeszcze jedną nagrodę - glejt carski pozwalający mu we wszystkich knajpach pić za darmo. Glejt otrzymał. Ale jako że wypić lubił w krótkim czasie glejt zgubił. Udał się ponownie do carskich urzędników i porosił aby glejt ( a w zasadzie pieczęć carską) umieszczono tak by jej nigdy nie zgubił. Urzędnicy podumali i przybili mu pieczątkę na szyi - miejscu rzadko przez prostych ludzi mytym. Od tego czasu dzielny cieśla wchodząc do knajpy wskazywał ręką na pieczęć na szyi i dostawał pić - stąd wziął się gest uderzania w szyję jako synonim picia alkoholu... Fajne, nieprawdaż?
 
  Niestety w czasie naszej obecności zewnętrze soboru było zastawione rusztowaniami - remontowano elewacje, więc skupiłam się głównie na wnętrzu. Sobór Pietropawłowski jest grobowcem wszystkich carów. Grób Piotra I wyróżniają sztandary pułków, którymi dowodził w czasie wojny północnej ze Szwecją. Wszyscy carowie i wielcy książęta spoczywają pod identycznymi sarkofagami z białego marmuru. W 1998 roku w kaplicy Świętej Katarzyny pochowano szczątki ostatniego cara Mikołaja II i członków jego rodziny rozstrzelanych w Jekaterynburgu w lipcu 1918 roku.  
     
   
   
   
   
   
   
   
     
    Ostatnią atrakcją tego dnia był rejs po Newie. Tak naprawdę setki stateczków spacerowych pływa nie tylko po Newie, ale po wielu rzekach Petersburga - Newie, Newce, Fontance, Mojce i niezliczonych kanałach. Rejs zaczął się oryginalnie - zgubiliśmy kapitana.
     
   
     
  Temperatura powietrza jakieś 8 stopni, temp. wody może 6, wiatr lodowaty zdzierający czapki z głów - facet w wodzie. Brrrrr. Na szczęście nie nie był to tak naprawdę kapitan naszego stateczku tylko jeden z zarządzających przystanią. Popłynęliśmy najpierw wielką Newą wzdłuż Twierdzy Pietropawłowskiej, potem skręcając w kolejne kanały i rzeczki, przepływając pod niezliczonymi mostami - wiele z nich ma niewielki prześwit między mostem a lustrem wody - co chwilę stateczek wydawał smutny ryk, a my się kładliśmy na pokładzie.  
     
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
  Gdy wróciliśmy do przystani nasz "kapitan" w suchym ubraniu trwał na posterunku - twardy naród :).
 
  Jeszcze tylko wieczorne piwko w hotelowym barze - możemy polecić piwo Baltika7 - naprawdę dobre i niedrogie - spać, bo następny dzień to kolejna gonitwa by zobaczyć jak najwięcej.