„Gliwickie Metamorfozy” |
Parafia Franciszkanów –
Rozruchy na tle religijnym
|
Marian Jabłoński
tłum.: Staflik
Gliwice 2006
|
|
www.gliwiczanie.pl |
|
gliwickie_metamorfozy@op.pl |
|
- historia
parafii
-
historia budynku starego klasztoru
-
rozbiórka starego klasztoru
-
budowa nowego klasztoru i kościoła
-
proboszczowie
-
rozruchy w roku 1960
-
misje ludowe
-
szopka bożonarodzeniowa
- obrzędy religijne w
dzielnicy hutniczej
|
|
|
|
|
Od
początku powstania placówki w Gliwicach, franciszkanie pragnęli
wybudować nową świątynię. |
|
|
|
|
|
|
Ta
sprawa ciągle powracała, zwłaszcza u schyłku lat pięćdziesiątych w czasie tzw. „odwilży”. W roku 1960
dzielnica hutnicza stała się miejscem rozruchów na tle religijnym. |
|
|
|
|
|
|
W
czasie odpustu parafialnego w 1957 roku, w uroczystość Serca Pana Jezusa ówczesny
prowincjał ojciec Bertold Altaner wspomniał w czasie kazania o potrzebie
budowy nowego kościoła. Propozycja została przyjęta entuzjastycznie. W niedługim
czasie zostały zakupione: kamienie, a stolarz w Żernikach wykonał krzyż, który
postawiono na placu gdzie w przyszłości miała stanąć nowa świątynia.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie
było jeszcze przygotowanych planów, pozwolenia rządowego, ale powoli zbierano
materiały. Nawiasem mówiąc, kamień ten do dziś leży jeszcze na terenie parafii, przypominając stare
dzieje.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Władzom
nie podobało się, że na placu obok kościoła postawiono krzyż i osadzono go
w betonowym fundamencie. Ówczesny proboszcz i gwardian Witalis Lassak miał z
tego powodu wiele nieprzyjemności.
Ojciec
Hilary Mamorski, który w tym czasie był wikarym parafii, po Bożym Ciele, w
sobotę 24 czerwca 1960 roku wraz z
dziećmi porządkował plac kościelny oraz miejsce obok krzyża.
|
|
|
|
|
|
|
Krzyż
stał w miejscu dzisiejszego placu zabaw dla dzieci, jako że cały ten teren od
ul. Franciszkańskiej aż do ul. Bł.
Czesława był własnością parafii. |
|
|
|
|
|
|
|
Według
ojca Hilarego w tym dniu panowała w całej parafii bardzo napięta atmosfera. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzielnica,
w której znajdował się klasztor była w tym dniu bez prądu, gazu, powyłączano
telefony i pozamykane wszystkie ulice dojazdowe. Parafię otoczyły oddziały
milicjantów. Na plac kościelny wjechał samochód milicyjny, z którego ogłaszano
przez głośniki: "W imieniu prawa proszę się rozejść".
Przy
krzyżu byli ministranci i o. Hilary. -
Jak
wspomina uczestnik tych zajść, Janusz Niemczuk, wówczas kilkunastoletni
ministrant, O. Hilary szybko zareagował i kazał natychmiast ministrantom
uciekać. Milicja wtargnęła na plac i przy użyciu pałek poturbowała ojca
Hilarego, a następnie przewiozła go do więzienia w Zabrzu.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Tydzień
spędził w piwnicy. Habit franciszkański zamieniono na ubranie więzienne.
Do
dziś nie umie przeboleć takiego traktowania. „Dokąd żyję, dokąd pójdę,
wszędzie powiem że ja Polak dostałem od polskiej milicji” – mówi.
W
samych Gliwicach doszło do rozruchów. Ofiarami gumowych milicyjnych pałek
padli kolejni zakonnicy i wierni, którzy zgromadzili się pod krzyżem
protestując przeciw akcji milicjantów. W obronie krzyża stanęli robotnicy ówczesnych
Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych oraz Zakładów Naprawy Taboru Kolejowego. Akcja
milicji odbyła się w godzinach porannych , a zamieszki nasiliły się dopiero
w godzinach popołudniowych – mówi Niemczuk.
Represjom
poddano wówczas o.o. Witalisa Lassaka, Ludwika Mikę, Daniela Pietronia i Marka
Zolańczyka.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak
wspomina pani Klara Jabłońska, po ulicach krążyły patrole aresztujące każdego
napotkanego człowieka.-„ Mój sąsiad, pan Michalke przypadkowo znalazł się
na ulicy i natychmiast milicja go zabrała.. Szybko zabrałam synka z podwórka
do domu, przyglądał się bowiem przez płot przejeżdżającym patrolom.”–
mówi pani Klara.
Akurat
w tym samym czasie, konieczne stało się szpitalne leczenie proboszcza parafii
Witalisa Lassaka, chorego na serce. Jak można się domyśleć, żaden gliwicki
szpital nie chciał go przyjąć.
Dzięki
odwadze pani Stefanii Hryń, mieszkanki parafii, oraz jej sąsiadom, udało się
przewieżć chorego księdza do szpitala w Chorzowie, lecz tam niestety po dwóch
dniach zmarł. Po
Gliwicach rozniosło się, że został zamordowany przez milicję. Jego pogrzeb
na Górze Św. Anny stał się
wielotysięczną religijną manifestacją.
Milicja
zlikwidowała krzyż, a parcelę, która były własnością zakonu
skonfiskowano i wybudowano na nich wielorodzinne domy.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sprawa
tej własności podobno do dziś nie jest prawnie rozwiązana.
Ojca
Hilarego przewieziono do Katowic do więzienia na ul. Francuską, gdzie
umieszczono go w celi z 6 innymi mężczyznami. Był na tyle naiwny – jak sam
wspomina – że opowiadał im o swoich krzywdach a ci donosili o wszystkim do władz.
Zaczęły
się przesłuchania. Nocą zabierano go na III piętro komendy katowickiej gdzie
kilku ubeków zadawało różne pytania. Byli bardzo aroganccy i agresywni w słowach.
Mówili, jak wspomina o. Hilary, „Tymi sutannami gnój nosicie, matka twoja
bardzo z tego powodu cierpi”. Wtedy nie wytrzymał nerwowo i rzucił się na
jednego z milicjantów. Obrońcą
księdza był adwokat Henryk Wolisz który wykorzystał fakt że prokurator nie
przedstawił mu oficjalnych zarzutów i uzyskał jego zwolnienie.
|
|
|
|
|
|
|
Powrócił
do Gliwic, ale po 3 godzinach okazało się, że ma być powtórnie uwięziony.
Okazało
się że prokurator, który zwolnił o. Hilarego z aresztu stracił posadę z
tego powodu, a nowy od razu wydał decyzję o jego powtórnym aresztowaniu.
Przez
Górę Św. Anny uciekł do Kłodzka gdzie O. Prowincjał udzielił mu
schronienia. Poturbowany
przez milicję podczas wydarzeń gliwickich, doznał znacznych obrażeń
nerek i pół roku spędził w szpitalu w Kłodzku, a następne pół przeleżał
na leczeniu we Wrocławiu. |
|
|
|
|
|
|
|
Nadeszła
kolejna fala represji. Ale dzięki prof. Lorentzowi który orzekł katastrofalny
stan zdrowia księdza , cofnięto nakaz aresztowania i o. Hilary odpowiadał
przed sądem z wolnej stopy. Proces
sądowy odbywał się w Pszczynie gdyż władze bały się przeprowadzić go w
Gliwicach. Odbyło
się pięć 4-5 godzinnych rozpraw.
Wysunięto główne zarzuty:
-
pobicie
milicjanta,
-
używanie obelżywych określeń pod adresem milicji obywatelskiej,
-
branie udziału w nielegalnym zgromadzeniu.
Podczas
rozpraw prokurator zażądał zdjęcia habitu przez księdza i zwracał się do
niego „ty”. Mimo
przedstawienia świadków przez
obrońcę H. Wolisza, o. Hilary został skazany na 8 lat pozbawienia wolności.
Później wyrok złagodzono do 1 roku w zawieszeniu na 3 lata. W
następnych latach był bezustannie kontrolowany przez służby SB, przesłuchiwany
dodatkowo, a w komendzie MO w Opolu dokąd był wzywany, straszono iż „ ręce
łamać będą takim jak on”. Każde kazanie było nagrywane i kontrolowane.
W
roku 1988 o. Hilary został, jako zadośćuczynienie za krzywdy losu,
przeniesiony przez o. Prowincjała do Gliwic, do jego dawnej parafii, gdzie służy
Bogu i ludziom do dnia dzisiejszego.
Teraz jego
marzenie o nowym kościele dla parafii się spełniło. Nowy kościół stoi
prawie gotowy.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|