Gliwickie Metamorfozy

Trójkąt Trzech Cesarzy

Marian Jabłoński
Zdjęcia: gliwiczanie

VI.2007
www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

       
     W pobliżu Sosnowca, Mysłowic i Jaworzna, u zbiegu Białej i Czarnej Przemszy, znajduje się miejsce o historycznym znaczeniu, zwane „Trójkątem Trzech Cesarzy”. Stykały się tam granice Prus (później Cesarstwa Niemiec) oraz byłych terenów Rzeczypospolitej, które po rozbiorach znalazły się pod panowaniem Austrii i Rosji.  
       
   Miejsce to do zakończenia I wojny światowej było znane niemal w całej Europie. To tu przyjeżdżały wycieczki, po rzece pływały barki i dwa małe parostatki, z których korzystali wycieczkowicze, tu mogli podziwiać wspaniałe widoki z wieży oraz robić zakupy w przygranicznych straganach.
   Związane z tym miejscem rejony przygraniczne były w różny sposób uprzemysłowione.
   Sławy temu miejscu dodała wybudowana w roku 1907 Wieża Bismarcka, która, umiejscowiona na zboczu wzniesienia zwanego Słupecką Górką, była wielką atrakcją turystyczną. Zbudowana według projektu Wilhelma Kreisa z Drezna, ze specjalnie przygotowanych bloków kamiennych miała ponad 20m wysokości, zwieńczona była rozległym tarasem, na który prowadziły schody. Zwiedzający mieli widok na krajobraz całego pogranicza, a w pogodne dni widać było podobno Kraków.
   Wieża doczekała się powstań śląskich, w czasie których wykorzystywano ją w charakterze punktu obserwacyjnego. Ostrzeliwana przez niemiecką artylerię została uszkodzona. Po przyłączeniu Mysłowic do Polski nazwano ją Wieżą Powstańców. Po usunięciu uszkodzeń wieży nadano imię Tadeusza Kościuszki. Akt ten podkreślono wmurowaniem specjalnej tablicy z brązu z popiersiem naczelnika.
   W roku 1937 Rada Miejska w Mysłowicach podjęła decyzję o zburzeniu wieży, co stało się ostatecznie w 1938 r.
   Elementy rozebranej wieży w postaci dużych kamiennych bloków wykorzystano jako budulec między innymi schodów w kościele pw. Matki Boskiej Bolesnej w Brzęczkowicach oraz przy budowie katedry pw. Chrystusa Króla w Katowicach. Istnieją wiarygodne źródła informujące o tym, że na ślad granitowych bloków tej budowli natrafić można także na Wawelu.
   Na pierwszym planie rzucał się w oczy wysoki graniczny most kolejowy nad Przemszą, którego pierwszy żelazny filar znajdował się po stronie niemieckiej, ostatni zaś w państwie austriackim.
   Na moście tym żandarmi i celnicy austriaccy oraz niemieccy odprawiali pociągi jadące z Mysłowic w kierunku Szczakowej i odwrotnie. Na brzegu Czarnej Przemszy po stronie zaboru rosyjskiego atrakcję stanowili gwardziści carskiej straży granicznej, ubrani w piękne wielobarwne mundury i wysokie czapki, patrolujący pieszo lub na koniach tereny przygraniczne.
   Z wieży roztaczał się widok na tereny Niwki, Modrzejowa, Sosnowca i Grodźca. Można było bez trudu dostrzec strzeliste wieże kościołów katolickich i kopulaste wieże rosyjskiej cerkwi prawosławnej.
   Po zejściu ze wzgórza wyjątkową atrakcję dla zwiedzających stanowiły przycumowane w porcie pod mostkiem dla pieszych, wiodących do Galicji, dwa małe statki parowe oraz odświętnie przystrojone kolorowymi szarfami i wstęgami barki, zwane galerami. Służyły one do rejsów wycieczkowych w stronę Brzęczkowic, Brzezinki i Wysokiego Brzegu. Żegluga na Przemszy cieszyła się dużym zainteresowaniem wśród turystów, toteż przystań oblegana była przez przyjezdnych, chętnych do wzięcia udziału w wycieczkowych rejsach.
   Szczególną atrakcją dla wycieczkowiczów była wyprawa przez mosty graniczne na tereny zaborów austriackiego i rosyjskiego. Wchodząc do tzw. Nowej Galicji turyści mogli zobaczyć ogromne kontrasty kulturowe i przekonać się naocznie o „nędzy galicyjskiej”. Wzdłuż brzegu Przemszy ustawionych było w szeregu kilkadziesiąt drewnianych budek i straganów, w których uboga ludność polska sprzedawała mięso, mąkę, rośliny strąkowe, owoce i jarzyny.
   Z informacji miejscowych gazet wynikało, że miejsce to gościło od 3 do 8 tysięcy turystów każdego tygodnia, którzy przyjeżdżali pociągami z Górnego i Dolnego Śląska, jak również z bardzo odległych terenów Rzeszy Niemieckiej.
   Postanowiliśmy odwiedzić to miejsce, tym bardziej że zarządy trzech miast – Sosnowca, Mysłowic i Jaworzna, jak i zarządy oddziałów PTTK w tych miastach rozważać zaczęły projekty zagospodarowania „Trójkąta Trzech Cesarzy” dla celów turystycznych. Chcieliśmy zobaczyć to miejsce takim jakie jest teraz, przed planowanymi pracami.
   Poprosiliśmy o pomoc prezesa PTTK w Sosnowcu, Pana Stanisława Czekalskiego...
   ...który z ochotą przyjął naszą propozycję.
   Aby dojść jak najbliżej samego trójkąta, czyli do zlewiska Czarnej i Białej Przemszy, trzeba minąć kilka mostów kolejowych.
   Wreszcie dotarliśmy w miejsce, gdzie na nieczynnym moście kolejowym ma być usytuowana galeria widokowa.
   Mimo zakazu wejścia na platformę mostu, ryzykujemy i wchodzimy.
   Z mostu roztacza się piękna panorama Trójkąta Trzech Cesarzy. To dla tego zdjęcia tu przyjechaliśmy.
   Dawniej wyglądało to miejsce trochę inaczej.
   Przenosimy się w inne miejsce – przed nami poszukiwania wzgórza, na którym stała Wieża Bismarcka.
   Po drodze mijamy ślady ostatniej wojny.
   Jesteśmy na miejscu. Solidny kawałek oryginalnego granitowego elementu wieży czeka na turystów. Ciekawe, z której części wieży pochodzi?
   Zgodnie z tradycją – pamiątkowa fotografia.
   Wzgórze obfituje w ciekawe okazy drzew.
   Wracamy. Ale jeszcze coś zobaczyliśmy – piękne widoki z przyczółków dawnego mostu nad Przemszą.
   Droga powrotna prowadzi znów przez mosty kolejowe.
   Ostatnie ujęcia.
   Zegnamy się z Trójkątem Trzech Cesarzy i Panem Czekalskim z sosnowieckiego PTTK, bez którego na pewno byśmy wielu miejsc nie odnaleźli. Dziękujemy za oprowadzanie.

 

Materiały źródłowe:

 - Opracowanie Stanisława Czekalskiego „Gościniec PTTK” nr 16/2004