„Gliwickie
Metamorfozy"
–
Stowarzyszenie na Rzecz Dziedzictwa
Kulturowego Gliwic
|
|
SANKT PETERSBURG
-
Gliwiczanie odwiedzili
|
|
|
|
|
www.gliwiczanie.pl
|
|
|
Jak spędzić majówkę, czyli baaardzo długi weekend? Ja
jak co roku wybrałam się w podróż krajoznawczą. Tym
razem jeszcze dłuższą - pojechaliśmy do dawnej stolicy
wielkiego imperium rosyjskiego - Sankt
Petersburga. |
|
|
Podróż zaczęliśmy wieczorem w Gliwicach mając w
perspektywie całą noc podróży i jeszcze kawałek
dnia. W planach było zwiedzanie Auksztockiego Parku
Narodowego na Litwie oraz nocleg na Łotwie. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Cała droga to 1538 km, ale na szczęście podzielona na
etapy. Po przekimaniu nocnej jazdy ( bardzo to
skraca drogę), niewielkim pobłądzeniu w Kownie,
postojach na stacjach benzynowych koło 13-tej czasu
miejscowego dotarliśmy do serca Auksztockiego Parku
Narodowego. Jest to park narodowy leżący w
północno-wschodnim krańcu Litwy, około 100 km na
północ od Wilna, blisko granicy z Łotwą i
Białorusią, w okolicy miasteczka Ignalino w okręgu
uciańskim. Powstał w 1974 roku za czasów Litewskiej
SRR, jako pierwszy park narodowy w kraju i przez 15
lat, aż do 1991 roku kiedy powstały 4 kolejne,
pozostawał jedynym. |
|
|
Park Auksztocki jest znany ze swojej bioróżnorodności,
na przykład 59% ze wszystkich gatunków roślin które
występują na Litwie, można znaleźć w parku który zajmuje
niecały 1% litewskiego terytorium, z czego 64 gatunki są
zagrożone wyginięciem. Park stanowi również ostoję dla
wielu rzadkich gatunków zwierząt. Należą do nich łosie,
jelenie, sarny, dziki, wilki, lisy, rysie, norki
amerykańskie, bobry, zające bielaki i szaraki. W parku
spotyka się także prawie już całkowicie wymarłe na
Litwie wydry. Spośród 190 gatunków ptaków 48 należy do
zagrożonych wyginięciem, jak sowy, głuszce, cietrzewie,
żurawie, orły bieliki i czarne bociany. Ponadto żółwie,
przedstawiciele płazów, ryby słodkowodne, niezliczone
gatunki owadów. |
|
|
Jeżeli chodzi o zwierzątka wypatrzyłam perkozy dwuczube
wykonujące taniec godowy. Ale największe wrażenie
zrobiły krystalicznie czyste wody jeziora (jednego z
wielu). Ciężko ocenić głębokość bo w każdym miejscu
widać dno. |
|
|
Jako że jechaliśmy na północ temperatura powietrza
spadała, a na jeziorach, stawach i kałużach widać
było jeszcze lód. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nawdychaliśmy się cudownie czystego
powietrza, rozprostowaliśmy nogi i po godzinie
wpakowaliśmy się z powrotem do autobusu i ruszyliśmy
dalej. Kolejny etap był krótki - przekroczyliśmy
niewidoczną granicę z Łotwą i za chwilę byliśmy w
Daugavpils. |
|
|
Daugavpils to drugie co do wielkości
miasto Łotwy, stolica i centrum naukowe, przemysłowe i
kulturalne Łatgalii (b. Inflant Polskich). Polska nazwa
to Dźwińsk lub Dźwinów. Jest to główny ośrodek Polaków
na Łotwie; większość mieszkańców miasta stanowi ludność
rosyjskojęzyczna (w tym Rosjanie, Białorusini) oraz
Polacy, natomiast Łotysze to tylko ok. 17% mieszkańców. |
|
|
Daugavpils nie należy do wielkich
centrów turystycznych Łotwy i nie posiada starego
miasta, które w ogromnej większości zostało zburzone pod
budowę twierdzy. Najstarsze budowle w mieście to właśnie
XIX-wieczna twierdza rosyjska, na której budowę
wykorzystano materiały ze zburzonych kamienic starówki.
Najbardziej reprezentacyjną ulicą miasta jest ulica
Ryska (Rīgas iela) biegnąca od dworca kolejowego
w kierunku rzeki. Przy niej znajdują się kamienice z XIX
i początków XX, kościół św. Piotra z 1848, szereg
restauracji, hoteli (w tym największy hotel „Latgola”),
banków i najdroższych sklepów. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Doskonale wyspaliśmy się w wygodnym hotelu a rano po
śniadaniu znów zapakowaliśmy się do autobusu i
ruszyliśmy dalej - w stronę granicy.
|
|
|
Nasza przewodniczka bała się tej granicy
jakby ją tam mieli zamknąć i wywieźć kibitkami. Zasiała
w pasażerach psychozę strachu - zupełnie bezzasadną.
Odprawa jak odprawa - opuszczaliśmy Unię Europejską a
wjeżdżaliśmy do kraju, w którym wymagane są wizy, więc
oczywiste, że kontrola musi być dokładniejsza.
Sprawdzono nam paszporty, zabrano połowę karty
migracyjnej, musieliśmy opuścić autobus wraz z bagażami
(ale nikt nam ich nie kontrolował), wszystko spokojnie i
uprzejmie. Owszem, trochę trwało, ale dziewczyna w
okienku skanowała każdy paszport a to, nie ma siły,
zajmuje trochę czasu. Opustoszały autokar został
sprawdzony pobieżnie (a przewodniczka zapowiadała jak to
nam będą go rozkręcać na kawałki), potem wsiedliśmy i
pojechaliśmy dalej. |
|
|
No i znaleźliśmy się w Rosji. Droga
nieszczególnej jakości prowadziła przez smutny,
biedny kraj, pełen legendarnego już błota. W
porównaniu z Polską w tamtym rejonie wegetacja
roślin jest opóźniona o co najmniej 2-3 tygodnie.
Dopiero co stopniały śniegi - stąd smutny widok
gołych bezlistnych drzew stojących w bagnie. Wzdłuż
drogi leży mnóstwo śmieci a co jakiś czas mijaliśmy
drewniane, krzywe, rozlatujące się domki -
zamieszkałe przez starych ludzi czekających na kres
swoich dni - młodzi już dawno stamtąd uciekli -
głównie do USA. Podwórka obejść pełne błota,
połamane płoty - naprawdę przygnębiający
widok. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdy brzozowe zagajniczki ustąpiły miejsca lasom sosnowym
od razu widok poweselał - zieleń robi wrażenie bardziej
zadbanego otoczenia, a jeszcze jak pojawiła się
przepiękna tęcza - od razu zrobiło się weselej. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wreszcie późnym wieczorem wjechaliśmy do Sankt
Petersburga, gdzie czekała na nas kolacja w nocnym
klubie (klubie salsy, gdzie właśnie odbywały się tańce -
strasznie fajne), a zmęczonych i najedzonych
przewieziono nas przez oświetlone miasto na wyspę
Wasilewską, gdzie mieliśmy mieszkać. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|